O czym powinno być wielkanocne kazanie? Większość bez wątpienia odpowie, że o zmartwychwstaniu Jezusa. Wielu jednak będzie rozczarowanych, bo żadna z Ewangelii nie opisuje samego wydarzenia, w którym Jezus wraca do życia. Nie wiemy, czy był to jakiś niezwykły promieniotwórczy blask, zwyczajne przywrócenie czynności życiowych, wybuch czy implozja skierowana na ciało Chrystusa. Nie jest to chyba aż tak istotne, skoro Bóg nam tego nie pokazał. Opowiadanie ewangelistów skupia się raczej na wydarzeniach, które nastąpiły już potem. Są nimi: kobiety w drodze do Jezusa, Piotr i Jan biegnący do grobu, czy wreszcie ukazywanie się Jezusa Magdalenie i uczniom. Sam akt zmartwychwstania pozostaje tajemnicą, która jest niedostępna nawet tym, którzy żyli w czasach Jezusa i byli mu niezwykle bliscy. Nad zmartwychwstaniem zalega błogosławiona cisza, którą w pełni rozumie tylko Bóg, a w przestrzeni wiary ci, którzy do serca wzięli sobie ostatnie zdanie z dzisiejszej Ewangelii mówiące: „Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi, że On ma powstać z martwych” (J 20,9). Właśnie o tej prawdzie będzie to kazanie.
Kilkanaście lat temu uczestniczyłem w dyskusji na temat zmartwychwstania. Wytrawna polemika teologiczna skłoniła mnie do głębszych rozmyślań, które trwają do dziś. Temat dotyczył dowodów na zmartwychwstanie. Podnoszono argumenty historyczne, psychologiczne, egzegetyczne a nawet sięgano po różne teorie spiskowe, które miały zaprzeczać temu faktowi. Dyskusja wydawała się nie mieć końca i prowadzić na manowce. Argumenty obu stron wydawały się przekonujące i przemyślane. W pewnym momencie jeden z księży powiedział: „Panowie, dobrze wiemy, że nie ma takiego argumentu, który przekonałby drugą stronę w sposób absolutny. Nie zapominajmy jednak o jednym. Dla ludzi wierzących argument jest aż nazbyt oczywisty: Jezus zmartwychwstał, bo o tym mówi Pismo Święte – to jest podstawowy argument, którego nikt z nas podważyć nie może!”. Słowa te spadły na mnie jak grom z jasnego nieba. Wiara w zmartwychwstanie nie szuka usprawiedliwienia w tym, co historyczne, empiryczne i logiczne. Zmartwychwstanie przekracza te rzeczywistości. Wierzymy w zmartwychwstanie, bo wierzymy w natchnienie Słowa Bożego, które zostało nam przekazane. Zapowiedzi zmartwychwstania znajdziemy już w Starym Testamencie i będą się na nie powoływać sami apostołowie.
W swojej pierwszej mowie Piotr Apostoł powołuje się na Psalm 16, który zapowiada, że potomek Dawida nie pozostanie w grobie i nie będzie zamknięty na zawsze w Szeolu. Piotr mówi wprost, że tekst ten król Dawid wypowiedział jako proroctwo dotyczące zmartwychwstania Mesjasza. Następnie odwołuje się do Psalmu 110, który stawia przyszłego Mesjasza na równi z Bogiem Ojcem, który poprzez swoją śmierć i zmartwychwstanie króluje z Ojcem w niebie po tym, jak pokonał wszystkich swoich nieprzyjaciół. Wśród tych nieprzyjaciół Boga znajduje się także śmierć, która – jak mówi księga Mądrości – weszła na świat przez zawiść diabła.
Podobnie św. Paweł objaśnia Koryntianom kwestie związane ze zmartwychwstaniem. Mówi: „Na samym początku przekazałem wam to, co sam przyjąłem, mianowicie że Chrystus umarł za nasze grzechy—zgodnie z zapowiedziami Pisma, że został pogrzebany, że trzeciego dnia zmartwychwstał—również zgodnie z Pismem, i że ukazał się Piotrowi, a następnie pozostałym Dwunastu” (1 Kor 15). Paweł dwukrotnie podkreśla, że zmartwychwstanie stoi w zgodzie z tym, co mówi Pismo Święte, dopiero potem powołuje się na świadectwo uczniów i jego samego. Paweł przecież nie był świadkiem samego zmartwychwstania Jezusa, ale jest świadkiem Zmartwychwstałego, który objawił mu się na drodze na Damaszku. Zachęca zatem Koryntian do przyjęcia wiary w zgodzie z Pismem.
Nasza wiara w zmartwychwstanie musi zatem opierać się na Słowie Bożym, które jednoznacznie zapowiada i daje dowody na to, że Chrystus nie pozostał w grobie, a jego ciało nie zostało wykradzione, ale autentycznie powrócił do życia i ukazywał się uczniom. Przyjmując taką wiarę także my stajemy się świadkami Zmartwychwstałego, który działa w nas wierzących, bo czy możemy obojętnie przejść wobec słów samego Jezusa, który zapowiedział: „Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity po trzech dniach zmartwychwstanie”.