Zofia Kukier - śliczna dziewczyna z warkoczem
03-11-2019
- Widziałem, że Ksiądz zrobił zdjęcie płyty Zofii Kukier (tablica znajduje się o rzut beretem za przystankiem). - Tak. - A wie Ksiądz kim ona była? Poprosiłem, żeby p. Norbert przypomniał mi tę historię...Było późne popołudnie, 2 listopada br., mżył deszczyk. Wracając z zaduszkowego spaceru usłyszałem, niedaleko przystanku Struga, pozdrowienie:
- Szczęść Boże!
Odwróciłem głowę, to pan Norbert szedł objuczony torbami zakupów.
- Szczęść Boże, witam serdecznie...
- Widziałem, że Ksiądz zrobił zdjęcie płyty Zofii Kukier (tablica znajduje się o rzut beretem za przystankiem).
- Tak.
- A wie Ksiądz kim ona była?
Coś tam wiedziałem, ale poprosiłem, żeby pan Norbert - pasjonat podróży i strużańskich klimatów, opowiedział mi, tę nieco zapomnianą już dziś, historię.
I tak oto, w ten zaduszkowy już prawie wieczór, popłynęła opowieść o naszej bohaterskiej Rodaczce.
Urodzona w 1908 roku Zofia Janina z domu Emsman była śliczną dziewczyną z warkoczem, jak ją zapamiętali współcześnie żyjący. Nad naszą Ojczyznę nadciągnęła jednak mroczna noc okupacji. W tym czasie pani Zofia nazywa się już Kukier i wraz z mężem mieszka nieopodal kościoła zakładowego w Strudze, w domu, w którym dziś mieszka pan doktor Wolski.
Podczas okupacji Zofia Kukier wstępuje w szeregi Armii Krajowej, przyjmując pseudonim „Jarzębina”. W AK pełni funkcję zastępcy komendanta Wojskowej Służby Kobiet II Rejonu Celków.
Tymczasem na terenie małego, strużańskiego zakładu oraz w sąsiednich domach wiejskich kwaterowało około pół tysiąca żołnierzy niemieckich, którzy po krótkim wypoczynku i uzupełnieniu ekwipunku wojskowego, mieli powrócić na front.
Wyżsi oficerowie upodobali sobie dom państwa Kukierów, który należał do bardziej zamożnych w okolicy i tam się stołowali, z ukontentowaniem wpatrując się w piękne oblicze pani domu, trzydziestokilkuletniej Zofii Janiny.
Informacje zaś, którymi dzielili się wojskowi w domu państwa Kukierów, nierzadko okazywały się bardzo cenne dla organizacji, której była zaangażowanym członkiem.
Uroda pani Zofii i komplementy, jakimi niewątpliwie raczyli ją wojskowi, nierzadko zakochani w niej, doprowadziły do skrajnej zazdrości jej gosposię, która (prawdopodobnie) z zawiści wydała „Jarzębinę” Niemcom.
Zofia Kukier została aresztowana przez policję niemiecką 30 sierpnia 1944 roku. „Przewieziono ją do Stanisławowa, stamtąd do Chotomowa, a następnie do Wieliszewa, gdzie mieściła się placówka gestapo” – tak pisze znany regionalista p. Antoni Widomski.
Z kolei p. Antoni Mirończyk opowiadał mi, że została przewieziona do Radzymina, do siedziby gestapo, które mieściło się w dzisiejszym Liceum przy ul. Norwida.
Na gestapo jest katowana i torturowana. Posiadając jednak, jako łączniczka AK, dużą wiedzę na temat organizacji Armii Krajowej i jej członków, aby nikogo nie wydać, postawia popełnić samobójstwo… Odeszła 3 września 1944 roku, w wieku 36 lat.
Informację o jej śmierci przekazał nieznajomy mężczyzna. Wskazał też miejsce, gdzie zostało zakopane jej ciało. W kwietniu 1945 roku małżonek zmarłej przeprowadził ekshumację – pisze pan A. Widomski w tekście: „Nekropolia Marecka. Cmentarz parafialny w Markach”.
Zofia Janina Kukier ps. „Jarzębina” spoczęła na cmentarzu w Radzyminie, w pobliżu mogiły żołnierzy polskich, poległych w obronie Warszawy w 1920 r.
Od roku 2002 roku jedna z ulic w Markach nosi imię Zofii Kukier. Dwa lata później, w 60. rocznicę jej śmierci, obok domu w Markach-Strudze (Al. J. Piłsudskiego), w którym mieszkała odsłonięto pamiątkową tablicę, poświęconą jej pamięci.
W listopadowe wieczory, przechodząc obok tej tablicy, można spostrzec kilka palących się zniczy, których płomyki mrugając i wznosząc się wymownie ku górze, cichutko szepczą: „Non omnis moriar” (nie wszystek umrę).
Krzysztof Pelc CSMA
Podczas pisania artykułu korzystałem z opowieści p. A. Mirończyka oraz z tekstu p. A. Widomskiego: „Nekropolia Marecka. Cmentarz parafialny w Markach”.