Rozważając XII rozdział Apokalipsy Świętego Jana, odnajdujemy fragment, w którym toczy się walka w niebie między siłami dobra i zła. Chrystus ostatecznie strąca szatana, który do samego końca broni się i próbuje zniweczyć dzieło Boga. Walka idzie o dusze wyznawców Chrystusa. Uwagę przykuwa tekst, w którym Święty Jan nazywa szatana „oskarżycielem naszych braci” i zaraz dodaje, że szatan „oskarżał ich przed Bogiem w dzień i w nocy”. Warto tutaj cofnąć się do księgi Zachariasza, gdzie w czwartej wizji prorockiej, odbywa się proces najwyższego kapłana. Pojawia się tam sylwetka szatana, który stoi w prokuratorskiej pozie, aby oskarżać kapłana Jozuego przed dworem niebieskim (Za 3, 1). Wniosek praktyczny po rozważeniu tych tekstów jest prosty i oczywisty. Szatan za cel postawił sobie oczernienie i poniżenie człowieka. Zauważmy, że w Ewangelii Świętego Łukasza sam Jezus mówi o tym, jak to szatan próbował przesiać apostołów. Chodzi o to, że zły duch akcentując ludzką słabość i wyolbrzymiając grzechy ludzkie, chce zniechęcić Boga do zbawczego działania względem nas.
W tym miejscu warto zrobić sobie rachunek sumienia i postawić pytanie, ile razy w ciągu dnia sam oskarżam drugiego człowieka? Ile razy mówię źle o drugim człowieku? Ile razy w myślach potępiam i poniżam wartość drugiej osoby? Okazuje się, że robimy to bardzo często, a przecież Biblia wskazuje jednoznacznie, że sianie zamętu, obmawianie i oczernianie mają swoje źródło demoniczne. Za każdym razem, kiedy mówię o drugim człowieku źle, zachowuję się jak zły duch, który swoją wartość po upadku, potrafi budować jedynie na krzywdzie innego. Nie chodzi tutaj o krytykę, ale o celowe podkreślanie i manipulowanie ludzkimi wadami.
Nie sprawiajmy satysfakcji złemu duchowi. Wystarczająco dużo ma przeciwko nam. Bóg, który jest silniejszy od diabelskich oskarżeń potrafi w człowieku dostrzec dobro, bo wierzy, że człowiek jest w stanie wybrać właściwą drogę i w ten sposób, dzięki Krwi Chrystusa, oczyścić się z własnych grzechów i słabości (Ap 12, 11).