Z misyjnym powiewem

facebook twitter

17-06-2023

Trzej pionierzy michalickiej „misji nadziei”. Gościnna rodzina w Buenos Aires. Przybycie na ziemię Guaranów (1976). Pierwsze ślady spod Krzyża Południa. Trafne spostrzeżenia.

Przystanek w Buenos Aires

Po kilku latach kapitulny projekt dojrzał i trzej michalici ksiądz Marian Polak i ksiądz Henryk Słoma oraz ksiądz Jan Wacławik udali się na kontynent hispanoamerykański. Na pokład statku płynącego do Ameryki Południowej weszli w Neapolu. W argentyńskim porcie morskim w Buenos Aires czekała na nich Emilia Niezgoda, ciotka księdza Jana Wacławika. Skorzystali z jej gościnności i zatrzymali się na krótko w jej domu, Avenida Rocha 1231, w Tigre, na obrzeżach stolicy z „końca świata”. Do ojczyzny Guaranów odległej 1100 km udali się koleją.

Pociąg o nazwie „Wielki Kapitan” relacji Buenos Aires – Posadas, miasta przygranicznego z Paragwajem, biegł po płaskim terenie nad rzeką Urugwaj. Rozwijając szybkość podobną do pociągu, którym ksiądz Bronisław Markiewicz w 1892 roku wracał z Włoch do Polski, jakby zatrzymał się w czasie, potrzebując ponad 20 godzin by dotrzeć do celu. Obydwa pociągi biegły ku północy. Ostry, zimny wiatr przenikał misjonarzy do szpiku kości, bo chociaż o Argentynie mówi się, że jest to „ciepły kraj”, w czerwcu jest zimno i temperatura w tym rejonie spada do kilku stopni.

 

Historyczny wieczór            

Latynoski późny wieczór 2 czerwca 1976 roku, kiedy w Polsce minęła północ, zostawił historyczne ślady w całym Zgromadzeniu. Odkrywano je i poznawano powoli w opowiadaniach, listach, reportażach i książkach. Wówczas to pierwsi michalici opuścili prom na rzece Parana łączący argentyńskie miasto Posadas z paragwajskim Encarnación i stanęli na upragnionej ziemi Guaranów.

„W Paragwaju nie było nic atrakcyjnego dla pierwszej fali kolonizatorów. Ani złota (…), ani dobrej komunikacji, bo tylko żmudna żegluga Paraną i Paragwajem zapewniała kontakt”, pisze Piotr Podziomek-Zakrzewski w jedenastym numerze Powściągliwości i Pracy z roku 1996. Indianie zamieszkiwali puszcze, doliny i góry. Polowali i łowili oraz uprawiali maniok i orzeszki ziemne, a owoce mango, z nadmiaru dawali zwierzętom. 

           

Trafne spostrzeżenia

Wiele elementów naturalnych jak i tych, które może wytworzyć człowiek, występujących w Paragwaju, miało charakter dziewiczy, kiedy tam przybyli michalici. Brak szosy asfaltowej komunikującej wioskę Natalicio z najbliższymi miejscowościami, brak prądu, kościół w stanie surowym, plebania bez drzwi i okien, większość domów-chat zbudowanych, a raczej zrobionych z desek, pokrytych dachem z trawy i bose dzieci - to tylko pewne elementy zastanej rzeczywistości w tamtych czasach na misji.

A na polu duchowym lista rosnących chwastów, na które wskazywali biskupi tamtych czasów była bardzo długa. Tolerancja korupcji publicznej, szybkie bogacenie się i bez uczciwej pracy, łapówki i przekupstwo, propagowanie przez środki masowego przekazu życia hedonistycznego i związki cudzołożne, które straciły charakter wstydliwy. Oto niektóre, powodujące utratę ducha chrześcijańskiego narodu paragwajskiego pod Krzyżem Południa, do którego przybyli michalici w 1976 roku.

Podobne artykuły