Michalici

W oczekiwaniu na Beatyfikację (2). „Pamiętaj, najtrwalsza jest miłość”

10-08-2020

facebook twitter
Erygowana przez Prymasa Polski Stefana kardynała Wyszyńskiego parafia strużańska przeżywała 25-lecie swojego istnienia. Kazanie podczas Mszy św. 16 maja 1977 roku wygłosił Prymas Polski Kard. Stefan Wyszyński.

Umiłowane Dzieci Boże! Dzieci moje! Drodzy Bracia i Ojcowie Zgromadzenia Księży Michaelitów!

Dwadzieścia pięć lat upływa od chwili, gdy powołaliśmy Was do służby Ludowi Bożemu w tej oto miejscowości. Były to czasy trudne, ale jeszcze nie najtrudniejsze dla Kościoła Bożego. Dwadzieścia pięć lat temu biskup diecezji mógł jeszcze bez większych przeszkód organizować nowe placówki parafialne, powierzać je kapłanom według rozeznania, potrzeb, które tutaj się kształtowały. Mógł też ustanawiać parafie, kapłanów przysyłać i odwoływać –  zależnie od warunków pracy. W tym to czasie pierwszych lat naszej pracy na terenie archidiecezji warszawskiej zdołaliśmy powołać do życia przeszło 30 nowych parafii. Ale pamiętajmy, że to były czasy wielkich przemian politycznych,  społecznych i gospodarczych. Warszawa rosła, a okolice odbudowywanej Stolicy zapełniały się nowymi osiedlami, które wymagały służby Kościoła gromadzącemu się tam Ludowi Bożemu (...).

Potrzeby, które wzrastały w całym terenie rozległe diecezji domagały się, ażeby najpierw obsłużyć te jednostki parafialne, które już istnieją. Jednak w miarę możności zdołaliśmy zorganizować szereg nowych parafii. Do pracy w Archidiecezji zgłaszali się również i księża ze Zgromadzenia Świętego Michała Archanioła, którzy już przedtem tutaj byli, pracowali, służyli dziatwie i młodzieży i już przez pracę swoją dotychczasową budzili zaufanie do pracy, której się podejmowali… Ich pomoc przyjęliśmy z wdzięcznością. Dlaczego? Dlatego, że sam duch tego Zgromadzenia w przedziwny sposób odpowiadał potrzebom tej właśnie podmiejskiej parafii.

Sami zdajecie sobie sprawę, najmilsi, że wasze życie na terenie podmiejskim, zwłaszcza tutaj: wschodnie przedmieście stolicy, łatwe nie jest z różnych powodów. Wiecie, że te tereny były zawsze przedmiotem nieustannych i ciężkich walk. Okres niepodległości Polski, gdy naród zrywał się raz po raz ażeby odzyskać niepodległość i wolność. Koncentrował się w różnych powstaniach: powstanie kościuszkowskie, powstanie listopadowe, powstanie styczniowe, powstanie warszawskie. Z każdym z tych powstań łączyły się ciężkie straty najlepszych synów naszego narodu. Krew lała się obficie i ofiarnie. Mogło by się wydawać: to niepotrzebny strata. Zapewne, lepiej było uniknąć tych ciężkich strat. Bo dla naszego narodu każde życie człowieka, gdy jest prowadzone zgodnie z prawem Bożym, każdy trud i rozumna praca – ma olbrzymie znaczenie. A każdy człowiek: mały czy duży, to jest największy skarb dla narodu i dla Kościoła. Dlatego też w dziejach naszych, oceniając te 150 lat przed odzyskaniem wolności uważaliśmy tę stratę za bolesną, ale niestety nieuniknioną. Powstania budziły bowiem świadomość narodową, zwłaszcza ostatnie powstanie z roku 1863. Ono obudziło świadomość narodu. Pomimo stuletniej niewoli naród żyje, naród myśli, naród nie zrezygnował z wolności. Powstały wtedy najwspanialsze przecież dzieła duchowości i kultury narodowej. Wspaniali pisarze jak: Mickiewicz –poeta, jak Słowacki czy Krasiński, jak ogromny geniusz Chopin czy też twórca trudnej, ale głębokiej w problematyce poezji Norwid. Jak później pisarstwo historyczne czy Kraszewskiego, czy Sienkiewicza, to były te kwiaty, które rosły na tych skrwawionych przecież polach, gdzie wzmagał się duch ofiarny narodu najlepszych synów z przemocą i z niewolą. W ten sposób przypominał światu: jednakże jesteśmy, jednakże żyjemy. I w ten sposób, Dzieci Boże, te wszystkie niemal powstania, kończyły się niemal na przedpolu, tutaj, na wschodnim brzegu stolicy. Te wielkie bitwy tu były rozgrywane. Te olbrzymie mogiły i grobowce, te znaki pozostałych zmagań w pomnikach, to wszystko świadczyło o tym że życie na tym terenie łatwe nie było. A następnie, względy społeczne, a może i gospodarcze. One też poważnie zaważyły nad sytuacją ludności na tych terenach. Przychodzili tutaj bowiem ludzie przeważnie biedni, którzy w mieście bardzo często nie mogli znaleźć ani pracy, ani dachu nad głową. Przychodzili z ufnością, osiedlali się gdzie mogli, budowali swoje skromne domeczki na małych kawałkach, skrawkach ziemi. I w ciężkim trudzie utrzymywali swoje rodziny. Starali się je tak zorganizować i zabezpieczyć, żeby i ojczyźnie i Bogu wychować młode pokolenie. I to się w dużym stopniu udało się dzięki ofiarności rodziców i sumienności dziatwy i młodzieży. I dlatego też patrzymy na te tereny z przedziwną radością i wdzięcznością.

Wiemy, że jak wszędzie, jak w stolicy, jak nawet pod pałacem kultury nie brak jest takich ludzi, którzy nie doceniają wartości życia raz przez Boga danego. I niekiedy to życie marnują, niszczą, nie doceniają, przedwcześnie je tracą. Ale tym bardziej, dzieci Boże, wy, żyjący tutaj na tym wielkim przelocie ze wschodu do serca stolicy, wy tutaj modlący się, tym bardziej jesteście niejako na swoim miejscu, jak gdyby jakieś wielkie sito, jakiś olbrzymi filtr przez który filtruje się to wszystko, co powinno niejako odpaść, aby zostało to, co dla narodu, dla stolicy jest wartościowe i cenne.
Patrzymy na was i na waszą tutaj obecność, na waszą tutaj pracę, dzieci Boże, jako na opatrznościowe zadanie, które macie spełnić. Wydało nam się, że opatrznościowym było również i to, że tutaj właśnie osiedlili się synowie Sługi Bożego (dziś już błogosławionego) Ojca Markiewicza. Bo przyszli tutaj z jego gorącym pragnieniem, ażeby służyć w szczególny sposób opuszczonym, zaniedbanym i biednym.

Kto zna historię powstawania Zgromadzenia kapłanów Świętego Michała Anioła wie, że i założycielowi tego Zgromadzenia i tym kapłanom, którzy się przyłączyli do Założyciela, przyświecało jedno: stanąć wśród najbiedniejszych, wśród najuboższych, zająć się tymi, którymi nikt się nie zajmuje, tymi, którym najwięcej pomocy potrzeba, najwięcej serca, najwięcej dobroci, najwięcej bezinteresowności i gorliwość i poświęcenia w pracy. Takiego ducha pielęgnował Założyciel Sługa Boży o. Markiewicz. I z tego ducha jego, z niezwykłych zmagań tego człowieka, z trudów i przeciwności przez niego pokonanych wyrosło Zgromadzenie, które niesie w sobie tę przedziwną wrażliwość na potrzeby łudzi szczególnie dotkniętych losem, szczególnie upośledzonych. Właśnie tacy ludzie zrozumieli posłannictwo i służbę. I dlatego stanęli przy nich tak ochotnie, znaleźli się ludzie dobrej woli, jak ten kapłan, któremu poświęciliśmy tę tablicę pamiątkową (ks. Antoni Poławski). Znaleźli się inni wśród katolików tu mieszkających, wśród ludzi ciężko pracujących, którzy otoczyli to grono księży michaelitów swoim sercem, zaufaniem i pomocą. I to był ten wielki znak zwycięstwa ducha ewangelicznego, tak jak Chrystus mówił o sobie, że duch Boży jest nade mną, bo posłał mnie, przepowiadać Ewangelię ubogim i skruszonym w sercu. Chrystus Pan był szczególnie wrażliwy na ludzi ubogich i cierpiących.

Będziesz miłował… Miłość do dzieci czerpią rodzice z przykładu Ojca niebieskiego, który jest Miłością. Miłością opowiedzianą przez Jezusa, jako nauczyciela miłości. I ty, droga młodzieży, która stoisz na tych rozstajnych drogach, tej wszechstronnej przebudowy:  gospodarczej, zawodowej, politycznej, narodowej i moralnej. Pamiętaj, wszystko się zmienia, ale najtrwalsza jest miłość. Mówił o tym Apostoł, że będą takie czasy, w których wiara już będzie miała dla nas mniejsze znaczenie, gdy zobaczymy Boga twarzą w twarz, jako jest. Nadzieje nasze się spełnią, ale pozostanie nadal miłość. I jak żyjemy tą miłością tu na ziemi, tak będziemy się również tą miłością ogarniali i w królestwie Boga, wśród przyjaciół Bożych. Ona jest trwała, ona nie ustaje. I dlatego też, droga młodzieży, miej zaufanie do tego najpierwszego i najważniejszego przykazania: „będziesz miłował Pana Boga twego”, „będziesz miłował bliźniego twego” i to nie inaczej, tylko jak samego siebie. Aż tak, jak samego siebie.

Dzieci Boże. Gdybyśmy mieli podsumować zasługi kapłanów tu pracujących przez 25 lat. Największa zasługa, że oni tutaj byli narzędziem pokoju, uczyli was zgody i przebaczenia w konfesjonale czy na ambonie. Zachęcali was do spokojnego, braterskiego współżycia, do niesienia sobie wzajemnej pomocy, do zaradzania niedolom i mękom codziennego Życia. To jest największa zasługa, najwspanialszy jubileusz. Gdy ktoś zdołałby obliczyć – jak nie może – obliczyć te wszystkie myśli, natchnienia, te modlitwy, te błogosławieństwa, które tutaj były zanoszone w tej świątyni i w tym miejscu, czy w waszych domostwach przy nawiedzeniu, czy w tym błogosławieństwie, które kapłani nieustannie posyłają dla całej rodziny parafialnej z tego miejsca. To byłaby największa ich zasługa a nasza największa wdzięczność.

Jeżeli więc w tej chwili dziękujemy Bogu, to dziękujemy słowami Jezusa Chrystusa: „Ojcze Święty zachowaj ich w Swoim imieniu, które mi dałeś, aby tak jak my stanowili jedno”. Chrystus gdy odchodził lękał się o to, że po Jego odejściu ludzie staną się wilkami drapieżnymi. Wszędzie tam, skąd Chrystus jest usunięty, tam się mnożą wilki drapieżne. Ale tam, gdzie jest Chrystus, tam nie ma miejsca dla wilków drapieżnych, bo jest Dobry Pasterz. I On się nieustannie w Kościele swoim modli za nasi „Ojcze święty, zachowaj ich w swoim imieniu, tych których mi dałeś, aby tak jak my stanowili jedno”. Ojciec zjednoczony z Synem Bożym jako wzór dla każdego ojca i dla każdego syna w rodzinie A zarazem to wołanie, ażeby za przykładem Chrystusa i w naszych rodzinach było dążenie: ojcze, matko, dzieci – abyście wszyscy byli jedno. Abyście się nie dali podzielić, skłócić, przeciwstawić sobie. Ażeby sąsiedzi w jednym domu mieszkający – aby byli jedno. Aby wiedzieli, że najważniejszą wartością współżycia społecznego jest miłość braterska, jedni do drugich.

Dzieci najmilsze, kończąc to jubileuszowe przemówienie, pragnę skierować słowa braterskiej wdzięczności i podzięki do księży i braci ze Zgromadzenia Świętego Michała, że podjęli się tej pracy duszpasterskiej i tej służby ludowi Bożemu tu mieszkającemu. I że wyręczali tak często kapłanów diecezjalnych i byli radością i moją. Na ręce Ojca Generała składam serdeczne podziękowanie dla tych wszystkich kapłanowi braci , którzy kiedykolwiek tui pracowali . I proszę o dalszą pracę. A Wam, dzieci Boże dziękuję za to, że z taką ufnością przyjęliście służbę Zgromadzenia, które ma tak potężne wezwanie św. Michała: MI-CHA-EL, Któż jak Bóg! W Imię Boga się zwycięża na tym świecie. A zwycięża się przez wiarę waszą. Wyście dali dowody swego zaufania tak pięknie na to 25-lecie wystrajając tę świątynię i te ołtarze, i te posągi piękne w ołtarzach, i te witraże. I chrzcielnica nowa, droga krzyżowa i cały wystrój wewnętrzny, odbudowana dzwonnica – to wszystko przecież waszą troską i z dobroci serc waszych…

Dziękując Wam dzieci, młodzieży, rodzice, za wasze kwiaty, dziękując wam za to, ze chcecie się modlić wspólnie, dziękując wam za trud 25-lecia, pragnę wam, pod koniec Mszy św. – jako zadatek dla umocnienia chrześcijańskiej jedności między wami – biskupią władzą pasterskiego obowiązku pragnę wam pobłogosławić.

Obszerne fragmenty kazania wygłoszone przez Ks. Kard. Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Polski wygłoszone podczas Jubileuszu 25-lecia parafii w Strudze, dnia 16 maja 1977 r.